Sycylia
Rok 2009
Sycylia 1

Tym razem wybraliśmy się na największą wyspę Morza Śródziemnego - Sycylię. Miejsce zostało wymyślone przez przypadek - w żartach. Pomysł okazał się być trafionym w dziesiątkę. Trasę w całości pokonaliśmy na rowerach, co pozwoliło nam lepiej poznać kraje przez które przejeżdżaliśmy, w szczególności Włochy, gdzie spędziliśmy aż cztery tygodnie.

Rozpoczęliśmy w ośmioro, jednak nie wszyscy pisali się na całą wyprawę i tak w Wiedniu opuściły nas cztery osoby, a w Alpach Austriackich kolejne dwie. Dalszą jazdę kontynuowaliśmy tylko we dwóch (Ponik i Emdrzej).

Czechy

Sycylia 2

Odcinek przez Czechy planowaliśmy pokonać trzymając się szlaku rowerowego Greenway, który prowadzi z Krakowa do Wiednia, lecz już po pierwszym dniu jazdy porzuciliśmy te plany, ponieważ szlak był kiepsko oznakowany i często wyprowadzał nas "w maliny" błądząc bocznymi ścieżkami. Pozostała nam stara, dobra metoda "z mapą w ręku", która zdała egzamin wyśmienicie.

Austria

Sycylia 3

Główną atrakcją dla nas w Austrii nie okazała się, jakby można było przypuszczać, jej stolica - Wiedeń, lecz to co znajduje się na południe od niej - Alpy. Austriackie drogi po górach bardzo dobrze nadają się do jazdy na rowerze: gładki asfalt, wysoka kultura jazdy kierowców, którzy szanują rowerzystów i liczne udogodnienia tj. objazdy tunelów.

Austriacy bardzo cenią sobie własność prywatną i porządek, co można zauważyć poprzez niezliczone tabliczki na każdym rogu kończące się na "Verboten!" (niem. zabronione). Nie przeszkodziło nam to jednak w znajdowaniu noclegów w przydrożnych lasach i na polach, gdzie nikt nas nie niepokoił.

Włochy

Sycylia 4

Pierwsze dni we Włoszech były jak nauka od nowa przepisów ruchu drogowego. Trzeba było przyzwyczaić się do nietypowych zasad panujących na drodze: pierwszeństwo ma nie ten kto jest na drodze z pierwszeństwiem przejazdu, lecz ten kto pierwszy zasygnalizuje klaksonem swój wjazd na skrzyżowanie. Inną ciekawą rzeczą były drogowskazy, na którch nie było nigdy strzałek wskazujących "na wprost", Sycylia 5 a to gdzie wskazuje drogowskaz zależało od tego po której stronie jezdni się znajduje.

Jadąc przez Półwysep Apeniński byliśmy nieprzerwanie otoczeni przez krajobraz górzysty. Podczas planowania trasy musieliśmy wybierać boczne drogi omijające liczne autostrady. Drogi te często prowadziły nas wysoko po górach dzięki czemu mogliśmy zobaczyć mniej turystyczne rejony kraju, przejeżdżając przez miasta zbudowane na szczytach wzgórz lub klucząc między pastwiskami i winnicami w dolinach. Najpiękniejsze były jednak drogi wzdłuż wybrzeża, które często wiodły po skałach wznoszących się pionowo z morza lub wzdłuż piaszczystych plaż.

Sycylia

Sycylia 6

Wybrzeże Sycylii nie różniło się zbytnio o tego, które widzieliśmy na kontynencie. Jednak wystarczyło się od niego oddalilć, udać wgłąb wyspy, by cały ten turystyczny gwar nagle ucichł i by naszym oczom mogła ukazać się ta prawdziwa Sycylia: pełna niezagospodarowanych, wysuszonych przez słońce łąk, zaniedbanych dróg, na których rzadko spotyka się jakikolwiek pojazd oraz małych wiosek położonych na zboczach gór.

Miejsce które angażowało sporą część naszych myśli podczas jazdy był ciągle czynny wulkan Etna. Już na ponad dzień drogi przed, widzieliśmy jego kontury na horyzoncie. Żeby się dostać na szczyt trzeba podjechać drogą asfaltową na 2000 m.n.p.m., następnie pieszo pokonać kolejne 1000 m w pionie (można pojechać kolejką linową i specjalnym terenowym autobusem, z czego jednak nie skorzystaliśmy). Sycylia 6 Wyjść na Etnę można w trampkach, a nawet w sandałach (sprawdziliśmy), ale dla wygody swobodnego marszu lepiej jest mieć buty trekingowe. Porowate, ostre kamienie nie będą dokuczać naszym stopom, a drobny pył nie wsypie się do butów tak łatwo.

Albania

Sycylia 7

Słyszeliśmy wiele strasznych historii o Albanii. O dzieciach, które na każdym kroku próbują wyłudzić od turystów pieniądze i ukraść bagaż, o tym że strach spać w nocy w namiocie, bo można się już nie obudzić. Jednak to czego tam doświadczyliśmy zdaje się być przeciwieństwem tych opowieści. Albańczycy byli do nas bardzo pozytywnie nastawieni - każdy kto nas zauważył machał nam reką z uśmiechem na ustach i wykrzykiwał pozdrowienia. Właściciel, który przyłapał nas rozbijających się na jego terenie oznajmił z uśmiechem, że możemy zostać jak długo chcemy.

Ktoś powie, że mieliśmy szczęście. Myślę jednak, że kraj ten jest jeszcze przez wielu niedoceniany.

Czarnogóra

Sycylia 8

Czarnogóra w pełni zasługuje na swoją nazwę. Nie ma tam drogi, która nie prowadziłaby przez jakąś przełęcz. Wyjeżdżasz na górę, z której po horyzont widzisz tylko szczyty. Potem zjeżdżasz, nie zdążysz się na dobre rozpędzić, a już podjeżdżasz na następną. Na czarnogórskich drogach trzeba mieć cały czas oczy szeroko otwarte, ponieważ są one wąskie, bez pobocza i bez żadnego zabezpiecznia przed wypadnięciem, a z tamtejszych urwisk długo by się leciało w dół.

Oprócz gór w Czarnogórze można też spotkać piękne jeziora zaporowe, sztucznie stworzone na rzekach, umiejscowione najczęściej w dolinach między skałami.

Bośnia i Hercegowina

Sycylia 9

W Bośni i Hercegowinie najbardziej, spośród krajów byłej Jugosławii, widoczne były dla nas pozostałości po niedawnej wojnie - przy granicy z Chorwacją natknęliśmy się na wciąż rozbrajane, przydrożne pola minowe. Mieszkańcy byli tutaj nami bardzo zainteresowani, a kiedy mówiliśmy, że jesteśmy z Polski na ustach pojawiał się uśmiech i okrzyk "Nasi Polacy!". Jeden nawet próbował nas zeswatać ze swoją siostrą. Traktowali nas jak swoich. Słowiańska solidarność bierze tu górę.

Węgry

Sycylia 10

Wiedzieliśmy czego się spodziewać po Węgierskich krajobrazach. Nie byliśmy zaskoczeni płaskimi po horyzont polami uprawnymi i prostmi jak strzała drogami. We znaki dała się nam jednak organizacja ruchu z punktu widzenia rowerzysty: nagminne było ustawianie znaków zakazu ruchu bez zapewnienia żadnej drogi alternatywnej. Niemało się natrudziliśmy wytyczając trasę, a i tak nieraz nie pozostawało nam nic innego jak jechać wbrew zakazom. Ludzie wydawali się być tutaj bardziej zdystansowani, już nie tak otwarci i spontaniczni.

Słowacja

Sycylia 11

Tutaj czuliśmy się już jak w domu. Krajobraz nietrudno pomylić z Polską południową. Ogrom obszarów leśnych ułatwił nam bardzo szukanie dogodnego miejsca na nocleg.

W przeciwieństwie do swoich południowych sąsiadów - Węgrów, Słowacy nie mieli nic przeciwko rowerom nawet na drodze z ograniczeniem prędkości do 100 km/h.


Sycylia 12

Kiedy teraz patrzę na całą wyprawę, zastanawiam się co sprawiło, że udało się nam tak łatwo. Dochodzę do wniosku, że najtrudniej jest zacząć: zdecydować się na wyjazd, wyznaczyć cel, przygotować się i wyruszyć. Później, w drodze wszystko staje się intuicyjne i proste. Wystarczy nie planować zbyt daleko do przodu - wtedy jest mniej okazji do zawodu i nie ma co się nie udać.

Ponik

Komentarze

Dodaj komentarz
Twoje imię:
Treść komentarza:
Wpisz drugą i trzecią literę wyrazu asfalt:
Dodawanie komentarza...
Darek
2011-04-11 13:07:29
A ja w zeszłym roku dojechałem z Polski (szczyrk) do LIZBONY a w tym roku jade na SYCYLIE tez rowerem jestem juz w Ravennie...
Michał
2010-05-05 02:37:48
Niezła rzecz! Mnie udało się dojechać do Wenecji przez Słowenię i Austrię. Polecam Włochy jako cel wyjazdów rowerowych: ciekawych turystycznie miejsc jest tu multum. Jeszcze mi się marzy Sycylia... ale to raczej nie z Polski rowerem, tylko z dojazdem samochodem :) Gratuluję i życzę wspaniałych pomysłów na przyszłość!